Wiedza, schematy a wpojone modele, czyli nauka ponad wszystko
4 min readDlaczego, aby wiedzieć musimy się czegoś nauczyć ? Na pierwszy rzut oka pytanie jest zbyt proste, aby się nad nim pochylić i zbyt oczywiste, aby tracić czas na szukanie odpowiedzi. Ale można iść krok dalej i zapytać dlaczego musimy się uczyć, skoro nie ma człowieka na naszym globie, który byłby w stanie wchłonąć całą wiedzę wyprodukowaną przez współczesne nauki?
Świadomi własnych ograniczeń wybieramy jakiś kąsek wiedzy i próbujemy go opanować. Mając część z całości mamy wiedzę wybiórczą, która nie jest w stanie zaspokoić naszych potrzeb intelektualnych, nie tylko w codziennym życiu, ale również w żadnym wypadku nie może stanowić autorytetu, który spełnia rolę życiowego drogowskazu. Od wczesnych lat szkolnych uczą nas jak wygląda świat. Wbijają do młodych umysłów pewien model, który aktualnie jest akceptowany. Sztuka afirmacji wzrosła do takiego poziomu, że mało kto przypuszcza, że opisywany model może być błędny i nieadekwatny.
Umiejętność przytakiwania mamy wpojoną w krew i na każdym kroku akceptujemy treści uznane za sprawdzone w kontekście danego modelu. Kto przed akceptacją obowiązującego paradygmatu będzie się zastanawiał, czy wiedza „robiona” przez autorytety jest zgodna z rzeczywistością, a nie tylko z tymże paradygmatem? Godząc się na akceptację modeli rzeczywistości, godzimy się na życie w ciemno. Ze względu na swoje właściwości, a dokładniej słabości, musimy mieć świadomość w jaki sposób zdobywamy i akceptujemy wiedzę o otaczającym nas świecie. Fragmentaryczna wiedza prowadzi nas do wartościowania, a uzyskany świat wartości służy jako kompas w naszym życiu.Tylko dlaczego tracimy czas na próbę zrozumienia modeli – bo czy wartościowszy jest człowiek, który jest biegły w sztuce władania szablonem, czy człowiek, który nigdy w swoim życiu nie poświęcił ani jednej minuty na zaznajomienie się z obowiązującym schematem? Różnią się tylko tym, że ten pierwszy mniema, że wie, a ten drugi wie, że nic nie wie.
Istnieje teoria, która mówi, że najwyższe wartości nie mogą być z sobą w konflikcie tj. człowiek sprawiedliwy jest wolny, a ten jest mądry itp. Zgodność tych idei nadaje odbieranej rzeczywistości cechy harmonii, a ta według niektórych jest dowodem na istnienie boga. Ale skąd wiadomo, że mamy wystarczającą ilość doświadczenia potrzebną do zespolenia tych wartości? Skoro odbieraną rzeczywistość charakteryzuje różnica, to należałoby przyjąć zgoła przeciwny kierunek. Nasze poznanie jest fragmentaryczne, a zjawisko harmonii może być tylko iluzoryczne, ponieważ jest podszyte subiektywnym wrażeniem. Tak pojęta harmonia dowodziłaby, że nasze wyobrażenie miałoby cechy substancji boskiej, a formą porządkującą nasze poznanie byłyby granice. Czy tak trudno uznać, że dopatrujemy się harmonii tam, gdzie jej doświadczyć nie możemy?
Ograniczeni przez zmysły rościmy sobie pretensje do możliwości znajomości wiedzy pewnej. Fragment rzeczywistości, który potrafimy nazwać, stanowi fundament dla naszego obrazu rzeczywistości, podług którego wykonujemy rytualne czynności, przypisując im wyjątkowe znaczenie w naszym życiu. Intuicja, która jest narzędziem dla pozyskiwania nowych idei zarówno w kontekście społecznym, politycznym, religijnym, filozoficznym czy naukowym, została uznana za pewne źródło wiedzy poprzez rytualne i systematyczne budowanie oraz utrwalanie tego modelu. Każdy zwrot w historii człowieka zaczynał się od wyjścia poza schemat, więc to intuicja, a nie prawa dedukcji zmieniają koleje jednostek oraz całych społeczeństw. Intuicja jest dla nas pewnym źródłem wiedzy, nie dla tego, że jest niezawodna, ale dla tego, że innego źródła zapewniającego innowacyjność nie znamy. Naszą cywilizację zbudowaliśmy na bazie intuicji i rutyny, a to, że istnieje, nie oznacza, że fundamentem jest wiedza pewna, a nie mniemanie.
Patrząc na historię rozwoju człowieka, a zwłaszcza w kontekście rozwoju idei, która stale absorbowana jest nawozem dla jego dalszego rozwoju, to można zauważyć jeden stały trend. Niezależnie od czasu, miejsca, kultury, obowiązujących obyczajów człowiek starał się wyznaczyć jedną, porządkującą, nadrzędną ideę, która powinna mu wyznaczać kurs na najbliższą przyszłość. Największą siłę przebicia mają właśnie koncepty umożliwiające kategoryzowanie życia ludzkiego, skutkiem czego wywołują niebagatelne zamieszanie w społeczeństwie. Ludzie, od setek, jeżeli nie od tysięcy lat, czerpią pożywienie dla swego rozwoju z historii, przyzwyczajając się do tego, że ich życie powinno mieć pryncypialny cel. Przyzwyczajenie i schematyczność, będące naczelnymi wartościami charakteryzującymi cywilizację zachodnią, prowadzą niestety do zobojętnienia w kwestiach światopoglądowych.
Przecież łatwiej przyjąć za zasadną i wystarczającą jedną koncepcję czy schemat postępowania niż nieustannie zdobywać wiedzę o tym, co dla nas jest istotnie dobre w danym momencie. Mając jeden cel i jeden model, zakładają, iż rzeczywistość jest niezmienna,choć nie cała odkryta, a oni posiadają wiedzę absolutną, zaspokajającą w każdym stopniu ich potrzeby wiedzy i wyczerpującą tym samym całe ich doświadczenie. Pozostaje im tylko uzupełnić luki w modelu i czekać…. no właśnie, czekać na co? No i gdzie w tym modelu jest miejsce na nasz ruch i naszą aktywność?